Jak będzie wyglądać ubezpieczenie autonomicznego samochodu?
Błyskawiczny rozwój rynku pojazdów autonomicznych sprawia, że coraz częściej pojawiają się pytania o kwestię odpowiedzialności. Kto będzie odpowiadał za wypadek, spowodowany przez autonomiczny samochód? Jego właściciel, a może twórca? Uregulowanie tych kwestii dopiero przed nami, jednak nieustannie doniesienia o kolejnych sukcesach producentów takich pojazdów czy trwające testy to sygnał, że należy jak najszybciej poczynić jakieś ustalenia. Zastanówmy się, jak może wyglądać ubezpieczenie autonomicznego samochodu.
Rynek samochodów autonomicznych rozwija się błyskawicznie
Nie ma wątpliwości co do tego, że twórcy pojazdów autonomicznych narzucili sobie naprawde dobre tempo. W ciągu ostatnich kilku lat w mediach pojawia się mnóstwo informacji na temat trwających testów, podczas których po ulicach poruszają się auta, prowadzone przez komputer. Coraz więcej osób śledzi temat, a ciekawość rośnie – w końcu kto z nas nie chciałby przejechać się autem, które prowadzi się samo? Zamiast spędzania kilku godzin podczas trasy za kierownicą, można by zająć się wieloma innymi rzeczami. Taka perspektywa dla kierowców jest bardzo kusząca, choć u kierowców zawodowych z pewnością budzi niemałe obawy o to, czy za kilka lub kilkanaście lat nie zastąpią ich komputery.
Według szacunków amerykańskiego IIHS, w 2035 roku po ulicach USA może poruszać się nawet 21 milionów samochodów autonomicznych. Trudno w to uwierzyć? Wystarczy połączyć ze sobą kilka faktów. Według danych ONZ w wypadkach samochodowych każdego roku na świecie ginie około 1,25 miliona osób. Rośnie również liczba osób starszych czy niepełnosprawnych, które z różnych względów nie mogą pozwolić sobie na samodzielne prowadzenie samochodu. Jednocześnie liczba osób, które mają własne auto, spada – o dziwo. W niektórych rejonach USA zaledwie jedna czwarta mieszkańców posiada własne auto – szczególnie w miastach o największych zaludnieniu. Samochody autonomiczne bez wątpienia byłyby rozwiązaniem wielu problemów – od wypadków, spowodowanych przez ludzką nieuwagę czy zmęczenie, aż po brak konieczności spędzania wielu godzin na prowadzeniu pojazdu. Nic dziwnego, że rynek pojazdów autonomicznych rozwija się tak szybko.
Jakie będą samochody przyszłości?
To, w jaki sposób będą wyglądać samochody autonomiczne czy – ogólniej rzecz ujmując – pojazdy przyszłości, rozbudza wyobraźnię. Wystarczy spojrzeć na DS X E-TENSE, zbudowany przez firmę DS AUTOMOBILES, aby poczuć dreszczyk emocji. To w pełni autonomiczne i elektryczne auto całkowicie różni się od tego, co widzimy dzisiaj na drogach. Osoby, które śledzą doniesienia z rynku pojazdów autonomicznych bez wątpienia wiedzą, że liderem pod względem testów tych pojazdów jest Google Waymo. Firma ma za sobą kilka milionów (!) testów drogowych samochodów elektronicznych. Współpracuje ona między innymi z Hondą, Jaguarem czy Chrysler Pacifica.
Aby przeprowadzanie takich testów było możliwe, konieczne są odpowiednie przepisy. Właśnie dlatego Google Waymo testuje pojazdy głównie w Kaliforni, któa jest bardzo przychylnie nastawiona do pojazdów autonomicznych. Jeśli chodzi o Europę, sytuacja wygląda mniej kolorowo, choć wydaje się, że otwarcie się na pojazdy autonomiczne jest tylko kwestią czasu. I choć perspektywa poruszania się samochodem autonomicznym dla wielu osób jest bardzo kusząca, kwestia odpowiedzialności za ewentualne wypadki nadal budzi wiele wątpliwości. Nie bez powodu – nie sposób oskarżyć właściciela pojazdu o wypadek, spowodowany przez samochód autonomiczny.
Ubezpieczenie autonomicznego samochodu – jak może wyglądać?
Dzisiaj każdy kierowca doskonale wie, w jaki sposób wyliczana jest wysokość jego składki ubezpieczenia OC czy AC. Towarzystwo ubezpieczeniowe bierze pod uwagę między innymi model, markę , rok produkcji, stan samochodu czy przebieg, a także wiek kierowcy, jego doświadczenie za kierownicą czy spowodowane stłuczki. Nietrudno domyślić się, że w momencie, kiedy pojazdy autonomiczne staną się ogólnodostępne i bardziej popularne, firmy ubezpieczeniowe staną przed niemałym wyzwaniem. Z pewnością będą musiały brać pod uwagę technologie, używane w danych samochodzie, między innymi żywotność czujników, wyniki w testach, czas reagowania, hamowania itp. Istotne będzie również to, czy dany samochód daje możliwość prowadzenia przez kierowcę, czy jest wyłącznie autonomiczny – choć tutaj w momencie wypadku kluczowe byłoby udowodnienie, czy pojazd był prowadzony, czy też… prowadził się sam.
Rozwiązania na świecie
Do tej pory nie stworzono rozwiązania, a kwestia ubezpieczenia pojazdów autonomicznych czy odpowiedzialności w razie wypadku pozostaje nierozwiązana. W USA stosowane są regulacje prawne, dotyczące oficjalnych wytycznych na temat bezpieczeństwa i formalnego przyjęcia odpowiedzialności za szkody. Z kolei w Singapurze wymagane są wieloetapowe testy samochodów autonomicznych, zanim te będą mogły poruszać się po drogach. Temat poruszyła także Komisja Europejska, sugerując, aby pojazdy te wyposażone były w specjalne rejestratory danych. Miałyby one pozwolić na stwierdzenie, czy to kierowca prowadził w momencie wypadku, czy też samochód sterowany był przez komputer. W drugim przypadku możliwe miałoby być dochodzenie roszczeń od producenta, choć należy podkreślić, że jest to wyłącznie bardzo wstępna propozycja rozwiązania. Może to jednak oznaczać, że producenci pojazdów autonomicznych także będą zmuszeni zmierzyć się z problemem odpowiedzialności, co z kolei z pewnością będzie wymagało od nich zabezpieczenia się m.in. ubezpieczeniem OC.
Jak to wygląda w Polsce?
Jeśli chodzi o przepisy, obowiązujące w Polsce, testy pojazdów autonomicznych są dopuszczalne, zgodnie z Ustawą o elektromobilności i paliwach alternatywnych z dnia 11 stycznia 2018 r. Jak czytamy w Art. 65 tejże Ustawy:
_Prowadzenie prac badawczych związanych z testowaniem pojazdów autonomicznych w ruchu drogowym na drogach publicznych, w szczególności na potrzeby zastosowania pojazdów autonomicznych w transporcie zbiorowym i realizacji innych zadań publicznych, jest możliwe pod warunkiem spełnienia wymagań bezpieczeństwa i uzyskania zezwolenia na przeprowadzenie tych prac. _
Co bardzo istotne, do wniosku o zezwolenie, złożonego przez organizatora prac badawczych, musi zostać dołączony _dokument potwierdzający zawarcie umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej organizatora prac badawczych za szkody powstałe w związku z prowadzeniem prac badawczych związanych z prowadzeniem pojazdów autonomicznych, która wchodzi w życie w przypadku uzyskania pozwolenia na prowadzenie prac badawczych _[Art. 65 Pkt. 4].
Na ten moment przepisy w Polsce regulują kwestię odpowiedzialności za pojazdy autonomiczne w przypadku prac badawczych. Trudno powiedzieć, w jaki sposób zmieniane będą przepisy w momencie, kiedy takie auta zaczną poruszać się po drogach. A to z całą pewnością jest nieuniknione – i bez wątpienia nastąpi w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu lat.
Czy samochody autonomiczne są bezpieczne?
Na koniec warto zastanowić się nad kwestią, która najbardziej nurtuje nawet największych pasjonatów pojazdów autonomicznych. Producenci i projektanci takich aut nieustannie pracują na tym, aby były one jak najbardziej bezpieczne. Właśnie dlatego samochody te wyposażone są w najbardziej nowoczesne systemy, mające monitorować sytuację na drogę i pozwalać na odpowiednio szybką reakcję, a także w specjalistyczne oprogramowanie, pozwalające na przetwarzanie danych.
Zwolennicy samochodów autonomicznych podkreślają, że komputery są o wiele bardziej sprawne niż ludzki mózg – mogą przetwarzać więcej danych i reagować szybciej, a dodatkowo odchodzą tutaj czynniki ryzyka, takie jak zmęczenie, rozkojarzenie czy jazda pod wpływem alkoholu. Z drugiej strony dziś nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni do tego, aby w pełni ufać komputerom – większości z nas trudno wyobrazić sobie, że podczas rodzinnej wycieczki autorem kierowały komputer, a nie my. Mimo to system autonomicznego parkowania stają się coraz bardziej popularne, co wydaje się być małym krokiem w stronę tego, abyśmy oddali stery komputerom. Odpowiedzi na wszystkie postawione pytania z pewnością przyniosą najbliższe lata.